Rozważanie na 19.08.2018
Coraz częściej słyszy się to krótkie zdanie, tak zabójcze dla chrześcijańskiego życia: „Jestem wierzący, ale niepraktykujący”. Mam nadzieję, że w was wszystko buntuje się przeciwko takiemu stwierdzeniu, które „praktykę” oddziela od „wiary”. Zobaczmy jednak, jaki związek je łączy.
Rozważanie o Chlebie życia pokaże nam, jaki związek między tymi dwoma składnikami chrześcijańskiego życia ustanawia sam Jezus: „Jeśli nie będziecie spożywali mojego Ciała i nie będziecie pili mojej Krwi, nie będziecie mieli życia”.
Słowem kluczowym jest życie. Wierzący niepraktykujący ma wyobrażenie o tym, jak „żyć swoją wiarą”, które wyraża się w trosce o miłość bliźniego: „Wierzę w Chrystusa i w Jego Ewangelię. Chrystus nie każe chodzić na Mszę, każe kochać”.
Chrystus chce od nas obydwu tych rzeczy! Jezus mówi: „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem” i ten sam Jezus ostrzega nas: „Jeśli nie będziecie przyjmować w komunii mojego Ciała i Krwi, nie będziecie mieli mojego życia, które was uczyni zdolnymi kochać tak jak Ja kocham”.
Eucharystia tak bardzo jednoczy nas z życiem Chrystusa, że nie mielibyśmy śmiałości nawet o tym pomyśleć, gdyby On sam nie powiedział nam: „Kto spożywa moje Ciało i Krew Moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim”. Przychodzą mi na myśl piękne słowa świętego Cypriana: „Niech Ten, który przebywa we wnętrzu naszych serc, będzie także obecny w naszym głosie”. Można dodać: niech będzie obecny w naszych czynach, w każdym przejawie naszej miłości.
Wierzący, który chce kochać „bez Mszy”, nie dostrzega, że jego wiara jest mała, ponieważ nie wierzy on w pełne mocy słowa Jezusa: „Bez Chleba życia nie będziecie mieli życia w sobie”. Człowiek niewierzący i półwierzący mogą być nawet bardzo serdeczni – obecnie często się to spotyka – ale rzadko się zdarza, by kochali „tak jak Jezus”. W przypadku niewierzącego jest to naturalne. W przypadku wierzącego jest to jakieś zaburzenie: chcieć być uczniem Jezusa, naśladowcą Jezusa, nie żywiąc się Jego życiem.
Doskonale znam smutne zastrzeżenie jakie się tu pojawia: czy człowiek wierzący, który praktykuje i nie opuszcza Mszy świętej, ma taką znowu wielką miłość?
Przede wszystkim uogólnianie jest zawsze rzeczą niewłaściwą. Są ludzie – miłośnicy Eucharystii, których wielka serdeczność i heroiczna szczodrość są znakiem „życia Chrystusa” w nich.
Ale problem Eucharystii, dotyczący nas wszystkich, to problem naszej żywotności eucharystycznej. Przyjęcie Chleba życia wymaga wielkiej uwagi, wewnętrznego przylgnięcia, których nam często brakuje. Komunia święta stopniowo staje się pewnego rodzaju magią i rutyną, jak gdyby fakt podejścia do ołtarza i wyciągnięcia rąk wystarczył, byśmy przyjęli życie Chrystusa. Nie, potrzebna jest żywa wiara, która w tym momencie powie nam zawsze, dlaczego przyjmujemy komunię i jaki chleb spożywamy. „Chleb złamany dla nowego świata”, życie, które zostało skruszone, abyśmy mogli umrzeć dla naszego egoizmu i pychy. Bez tej śmierci, jak moglibyśmy kochać innych?
ANDRÉ SÈVE