Rozważanie na 9.09.2018
W dzisiejszej Ewangelii Chrystus uzdrawia człowieka głuchoniemego: bierze go na bok, dotyka mu śliną języka i wkłada palce do jego uszu. Po co te gesty? Nie należy dopatrywać się tutaj znaków magicznych. Oba te gesty mogły zmierzać do pobudzenia wiary i nadziei w tym chorym człowieku.
Wielu Chrystus uzdrowił nawet ich nie widząc z bliska, gdyż stali daleko w tłumie, a do ich uzdrowienia potrzebne było tylko Jego słowo. W tym przypadku, Jezus nie tylko wypowiada słowo: Effatha, to znaczy: Otwórz się, ale dokonuje dotknięcia śliną i włożenia rąk do uszu chorego.
Ewangelista Marek zaznacza, że uzdrowienie to wywołało podziw w tych, co tam byli, a niektórych doprowadziło nawet do wiary w Chrystusa.
Jezus przykazał im, aby nic nikomu nie mówili (Mk 7,36). On nie chciał, aby za Nim szli tylko dlatego, że dokonuje wielkich cudów. On chce wiary w Jego słowa. Bo wiara jest cnotą, która potrafi zbawić człowieka.
Ten głuchoniemy zanim został uzdrowiony, był pozbawiony wielkiego przywileju słuchania Chrystusa. On sam nawet nie mógł poprosić Go o pomoc. Może ja także jestem tym głuchoniemym człowiekiem, który potrzebuje uzdrowienia? Może ja nie słyszę słów Chrystusa, który mówi do mnie w swoim Kościele?
Do każdego z nas – w sposób jedyny i niepowtarzalny – Chrystus kieruje wezwanie: Otwórz się. Otwórz się na Moje słowa! Nie bój się przyjść do Mnie, by w sakramencie pokuty i pojednania poprosić o uzdrowienie dla swojej duszy! To otworzenie się na Chrystusa i przyjęcie Go do swojego serca znaczy o wiele więcej, niż wszelkie bogactwa ziemskie.