Rozważanie na 7.10.2018
W czasach Jezusa kobieta uznawana była za całkowicie zależną od swojego męża, a według dominującej wśród faryzeuszów interpretacji prawa Mojżeszowego mąż mógł oddalić ją z jakiegokolwiek, najbardziej nawet błahego powodu. Również dzieciom odmawiano wówczas jakichkolwiek praw. Według ówczesnej pedagogiki dziecko miało dopiero stawać się pełnowartościowym człowiekiem, ucząc się – dzięki surowej dyscyplinie – rozróżniać między dobrem a złem.
Jezus, biorąc w obronę instytucję małżeństwa i oburzając się na swoich uczniów, którzy lekceważyli dzieci i odmawiali im dostępu do Niego, uczy nas szacunku dla innych. Drugiego człowieka nie można traktować w sposób instrumentalny. Nie można też gardzić tymi, którzy wydają się słabsi czy mniej ważni. Jedność i równość ludzi oraz ich różnorodność należy do istoty Bożego zamysłu w stosunku do świata.
Biblijny opis stworzenia wyraża to, ukazując zasadniczą różnicę między kobietą, a wszelkimi innymi stworzeniami, które nie mogą stanowić dla człowieka „odpowiedniej pomocy”. Związek mężczyzny i kobiety, którzy – przy całej swojej odmienności – mają stawać się „jednym ciałem”, ukazuje zarazem, że jedność, której pragnie Bóg, nie oznacza identyczności i uniformizmu, ale domaga się poszanowania dla odmienności drugiego.
Najwyższym przykładem szacunku dla człowieka jest przede wszystkim Jezus, który, będąc sam jeden równy Bogu, stał się bratem słabych i grzesznych ludzi i dla nich ofiarował swoje życie.