Rozważanie na 3.03.2019 r.
„Z obfitości serca mówią usta.” Słowo objawia zawartość serca. Rzadko kto dziś o tym pamięta. Wielu domaga się wielkiego szacunku, chcą by, ich ceniono, a sami robią wszystko, by ich lekceważono, a nawet zupełnie odrzucano.
Wystarczy lekkie podenerwowanie, by z ust pozornie rzecz biorąc kulturalnego człowieka popłynął potok słów ordynarnych, gorszących, strasznych. Te słowa płynące z ust mówią o zawartości serca danego człowieka. Wielu nie zdaje sobie sprawy, że „z obfitości serca mówią usta”. Czym zatem obfituje ich serce, skoro przekleństwa i słowa niecenzuralne płyną z niego jak rzeka? Toniemy w brudzie, wylewając na innych zawartość serc. Jak można z ust, z których płynie brud, uczynić narzędzie przekazania znaku miłości? Przecież ta miłość jest równie brudna, jak słowa, które się z tych ust wydobywają. Tu nie ma usprawiedliwienia. Człowiek sam odpowiada za swoje słowa. Każdy – czy chce, czy nie – sam siebie objawia w słowie. Jeżeli serce dobre, to usta mówią dobro, podobnie jak dobre drzewo rodzi dobre owoce. Jeżeli natomiast serce jest złe, to i usta przekazują złe owoce.
Bywa, że ludzie wypowiadając złe słowo, chwytają się za usta, jakby chcieli je wymazać. Tymczasem to nie usta są winne, to serce jest winne. Trzeba serce wypełnić pięknem, bogactwem, dobrem. Trzeba serce uczynić skarbcem, z którego właściciel może być dumny, a nie śmietnikiem, którego musi się wstydzić.
Na ziemi ludzie rozpoznają nas po słowach, a kiedyś według słów osądzi nas Bóg. Z każdego słowa zdamy rachunek. Dopiero wtedy będziemy się wstydzić.
Wsłuchajmy się w swoje własne słowa, bo w nich dostrzeżemy bogactwo lub ubóstwo swego serca. Wsłuchajmy się w słowa ludzi stojących obok nas, bo w nich najlepiej dostrzeżemy, kim oni w rzeczywistości są, jaka jest wartość ich serca. „Z obfitości serca mówią usta.”
Z tym łączy się druga sprawa. Bóg zwraca się do nas przy pomocy słowa. Kto nie szanuje słowa własnego, nie potrafi docenić słowa Bożego. A jak będzie wyglądać modlitwa człowieka, który obraża Boga słowem? Jak usta będące narzędziem zła potrafią wyśpiewać hymn dziękczynienia i uwielbienia Boga? Komukolwiek zależy na rozwoju modlitwy uczyni wszystko, by doskonalić wrażliwość swego języka. Człowiek rozmodlony nigdy nie wyrzuci przez swe usta słów, których musiałby się wstydzić wobec Boga. Usta są ważnym narzędziem modlitwy i nie należy zamieniać ich na wulkan siejący groźną lawiną. Oby to cenne narzędzie, jakie otrzymaliśmy od Stwórcy, zawsze przynosiło Jemu chwałę.
Ks. Edward Staniek