Rozważanie na 23.12.2018 – zaprosić Boga
Do betlejemskiej szopy przychodzili różni ludzie. Jedni czynili to z pobożności, np. pasterze, którzy przyszli tu posłuszni Bożemu wezwaniu, by złożyć pokłon i ofiarować swe skromne dary.
Inni przybywali powodowani ciekawością. Nie przychodzili z pokłonem, nie przynosili darów, szukali sensacji.
Mędrcy przybyli do Betlejem, Maria nie mieszkała już w stajni, lecz w domu jakiegoś betlejemskiego mieszkańca. Gest tego gospodarza zasługuje na szczególną uwagę. To jest gest typowo ewangeliczny. Gest, na który czekał Bóg. Człowiek zaprosił Boga do swojego domu i zgodził się na wszystkie wynikające stąd konsekwencje. To nie była łatwa decyzja.
Czego ja szukam w betlejemskiej grocie ? Czy wzruszenia pod wpływem pięknej scenerii i melodyjnych kolęd? czy ciszy na modlitwę i adorację za przykładem pasterzy? czy też jestem gotów wejść do szopy i zaproponować Marii – Weź to Dziecię i chodź do mego domu?
To nie jest łatwa decyzja. Trzeba oddać do dyspozycji Boga swoje mieszkanie. On będzie Panem., a ja będę Jego sługą.
To nie jest łatwa decyzja. Łatwiej złożyć pokłon, ofiarować dary, odśpiewać kolędy i zostawić Boga w żłobie, a samemu wrócić do swego łóżka i zamknąć drzwi własnego domu. Łatwiej! Zabrać Boga i wracać z Nim do domu – to trudna decyzja, to postawa wymagająca wielkiej odwagi. Ale tylko taką decyzję dyktuje wiara i miłość. Przyjąć Boga i zgodzić się na wszystkie wynikające stąd konsekwencje to rozpocząć życie religijne, życie pełnią wiary i pełnią miłości.