Rozważanie na 14.10.2018
Chrystus chce prowadzić swoich uczniów ku pełni życia. Chce rozpalić miłością, która przynagla do wydania swego życia w ofierze Bogu i braciom.
Pewnego dnia do Jezusa podchodzi młodzieniec, żyjący według Prawa i spełniający przykazania. Pyta, w jaki sposób ma osiągnąć życie wieczne. „Sposób” — a więc — „co ma jeszcze zyskać”? Jezus patrzy z miłością i ukazuje błąd w myśleniu, miejsce chore w jego sercu: „Idź, sprzedaj wszystko, co posiadasz i rozdaj ubogim. Potem przyjdź i chodź za Mną”. Chrystus wie, że ten młody człowiek ma wiele posiadłości. Zwraca uwagę na przywiązanie młodzieńczego serca do bogactw: do własnych uczynków i do majątku. Człowiek odchodzi zasmucony. Nie potrafi tego wszystkiego opuścić dla Jezusa. Dotychczas w życiu pozyskiwał, więc nie umie tracić. Jego serce jest zranione przywiązaniem. Trzymając się jednak własnych posiadłości — młodzieniec traci bardzo wiele. Nie pójdzie za Jezusem i nie doświadczy miłości Mistrza w Wieczerniku i Jego pokory na krzyżu. Nie będzie świadkiem zmartwychwstania i nie pozna mocy Ducha Świętego. Nie odda swego życia jak Jezus — dla Boga i braci. W konsekwencji nie pozna wolności i radości dziecka Bożego. Może pozostanie na zawsze smutny…
Kiedyś do św. Teresy od Dzieciątka Jezus przyszła nowicjuszka i spytała: „Co mam zyskać, by bardziej podobać się Jezusowi?”. Święta odpowiedziała: „Źle postawione pytanie, spytaj, co masz jeszcze dla Jezusa stracić…”. Bogactwo nie jest przeszkodą jedynie wówczas, gdy w całości zaczyna służyć potrzebującym.