Rozważanie na 6.05.2018
Bóg wyszukuje choć jednego dobrego słowa, jednej szlachetnej myśli, by mieć we mnie jakby szczelinę, przez którą wedrze się z miłością, która jest Jego Duchem.
Życie duchowe istnieje tylko dzięki Duchowi Świętemu, który zalewa jak powódź serce człowieka umiłowaniem. Musi się znaleźć w nas choćby jedna szczelina, by tak się stało! Gdy choć jedna cecha, jedno poruszenie w naszym wnętrzu zaistnieje, miłość wdziera się i skłania do miłowania innych. Bóg daje mi się w całkowitym zaufaniu do mnie, mimo tego, iż sam sobie nie potrafię jeszcze zaufać. Jezus ofiaruje swoim uczniom miłość, jakiej sam doświadcza od Ojca.
Czy nie jest to zatrważająco zdumiewające? Miłość Boga niczego nie tai, niczego nie skrywa, nie daje się w części albo tylko w jednym aspekcie, jednak potrzebuje choćby jednego poruszenia mojego serca, by wedrzeć się z niepowstrzymaną potęgą. Jezus powiedział: oznajmiłem wam wszystko, to znaczy, że niczego przed nimi nie zataił, zupełnie się odkrył! Miłość, którą otrzymaliśmy od Jezusa, nie może pozostać zatamowana w nas samych, stać się naszą prywatną sprawą, lecz domaga się wylania na bliźnich. Skoro zostało się ukochanym, trzeba się wzajemnie miłować.