Rozważanie na 14.01.2018
„Czego szukacie?” – pyta Jezus Jana i Andrzeja. To pierwsze Jego słowo, pierwszy dźwięk tego głosu, który objawi im tyle niezwykłych rzeczy, który poprowadzi ich tak daleko. Jezus widzi, że szukają.
Do tej pory szli za Janem Chrzcicielem; teraz bez wahania porzucili go, żeby pójść za tym nieznajomym człowiekiem. To będzie ich fantastyczna szansa i Jan starannie zapisuje tę ważną godzinę: czwarta po południu. Jezus od razu poczuł do nich sympatię, ponieważ lubi ludzi zdolnych wszystko dla Niego porzucić. Ale już swoim pierwszym pytaniem chce ich przeniknąć: „Czego szukacie? Czego będziecie się po Mnie spodziewać?”.
Tak bardzo pomylono się co do Niego. Powie kiedyś do tłumów: „Szukacie Mnie, ale dlaczego? Ponieważ nakarmiłem was do sytości chlebem”. Będzie pytał swoich apostołów: „Za kogo mnie ludzie uważają?… A za kogo wy Mnie uważacie?”. Marię Magdalenę zapyta: „Kogo szukasz?”.
Jezus pyta mnie w tym momencie: „Czego szukasz? Kogo szukasz, kiedy Mnie szukasz?”.
Być może nie całkiem potrafimy odpowiedzieć, tak jak Jan i Andrzej: „Gdzie jesteś? Gdzie mieszkasz?”. Szukamy Go w Ewangelii, ale nie mamy już ani Jego głosu, ani Jego oczu – zawsze będzie dla nas trudną tajemnicą obecności-nieobecności.
Wiemy, że jest obecny, że kształtuje świat i że chce kształtować także nasze życie. Ale jak mocnej wiary potrzeba, aby do Niego przyjść i z Nim pozostać. Tak wielka jest pokusa, żeby myśleć o Nim jedynie jako o człowieku, który żył w przeszłości. Jezus pięknie mówił i chętnie przyjmujemy Go jako nauczyciela mądrości; używamy Go dla poparcia naszych wspaniałych ideałów sprawiedliwości. Otwieramy Ewangelię jak skarbiec pełen bogactw, w którym szukamy złotych myśli.
Ale On? On przecież żyje! Czeka, żeby usłyszeć nasze kroki, a wtedy odwróci się i zapyta: „Czego pragniesz?”. Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź — odpowiedź, która przemienia życie i jest łaską nad łaskami, jeśli ogarnia nas całych: „Pragnę Ciebie”.